Druga prezydentura Donalda Trumpa – czyli Stany Zjednoczone bez maski

AUTOR

Od zaprzysiężenia Donalda Trumpa na 47. Prezydenta Stanów Zjednoczonych minęło już ponad 40 dni, jednak oddziaływać na naszą codzienność zaczął już kilkanaście dni wcześniej, gdy z wyników wyborczych jasno wynikało, że to on będzie następnym Komendantem Głównym “policjanta wszechświata”. Rynki zaczęły dostosowywać się do bardziej protekcjonistycznych polityk gospodarczych które miały niebawem nadejść — standardowych już dla Republikanów, a zwłaszcza dla samego Trumpa. Zapanował, eufemistycznie mówiąc, lekki niepokój o to, co teraz czeka świat.

Celem moich dywagacji nie jest stwierdzanie oczywistości sprzed już blisko kwartału, a odniesienie tego wszystkiego do obecnej sytuacji związanej z nieuchronnie zbliżającym się końcem wojny w Ukrainie.
Machina wojenna w regionie Ukrainy od dłuższego czasu traci na rozpędzie, zarówno ta rosyjska, jak i amerykańsko-europejska wspierająca Ukraińców w odparciu najeźdźcy. Nie miałem wątpliwości w tej kwestii mimo płynących od miesięcy zapewnień z  głównonurtowych mediów o nieuchronności zwycięstwa i konieczności intensyfikacji zbrojeń. Coraz wolniejsze tempo przybywania ukraińskich żołnierzy na front stawiało jasny obraz — wojna albo, co obserwujemy dziś, będzie zwalniać tempa, albo dojdzie do eskalacji i wciągnięcia w konflikt rosyjsko-ukraiński państw NATO w sposób znacznie bardziej bezpośredni — sprzęt wojskowy ktoś musi obsługiwać. Nie stawiałbym na tę drugą możliwość pieniędzy 3 lata temu, a tym bardziej dzisiaj, choć oczywiście wydarzyć mogło się do tego czasu wiele. Dziś jednak niewiele osób ma już chyba w tej kwestii wątpliwości. Koniec wojny, jakikolwiek by nie był, jest bliski. Co dalej?

W obecnej sytuacji (jeśli w ogóle w którymkolwiek momencie wojny było inaczej) Ukraina jest zupełnie uzależniona od USA militarnie, czyli też ze względu na trwające walki uzależniona finansowo. Sankcje UE i jej bezpośrednie wsparcie finansowe Ukrainy, zamrożenie aktywów rosyjskich oligarchów, czy też bezpośrednia współpraca z wojskiem ukraińskim służb polskich i tych z innych chętnych państw, oczywiście nie pozostają bez znaczenia. Jednak to amerykańskie NATO zawsze było tu głównym gwarantem nierozprzestrzeniania się wojny poza Ukrainę, to amerykański sprzęt był tu głównym wojennym produktem eksportowym, który miał strategiczne znaczenie dla przetrwania Ukrainy w starciu z Rosją.

Jasnym dla mnie jest, w świetle wszystkiego, co opisałem wcześniej, że wojna w Ukrainie dążyła do podobnego finiszu. W mojej opinii bezpardonowe działania Trumpa w kwestii wojny rosyjsko-ukraińskiej, które od ponad tygodnia obiegają światowe media, połączone z wycofaniem programów USAID finansujących wiele pozarządowych inicjatyw w krajach na całym świecie, w tym przede wszystkim w Europie, a także protekcjonistyczne cła i groźby zajęcia Grenlandii oraz Kanady, stanowią bardzo chłodną, spójną i co najgorsze skuteczną kalkulację. Nie mogę powiedzieć (mam wrażenie, w przeciwieństwie do znacznej większości polskiej prawicy i centrum), że jestem tym wszystkim zaskoczony.
Działania Trumpa to USA bez maski. Ba, powiem więcej – to kapitalizm który w imię nieograniczonego zysku kosztem słabszych, pokazuje jasno, że krwioobieg kapitalistyczny napędza zepsuta, chora brunatna krew. Dla tych którzy nie wiedzą co mam na myśli – chodzi mi oczywiście o to, że z perspektywy socjalisty jasne jest, że kapitalizm odarty z pozorów to faszyzm.

Jestem pewien, że twardogłowi konserwatyści powiedzą mi w tym momencie, że to tylko rozsądek w obliczu obecnych realiów, po czym będą się zarzekać, że Stany Zjednoczone to nasz największy sojusznik. Nasuwa mi się tu jedno, przemawiające chyba i do ichniej wyobraźni porównanie: czy Ribbentrop, podając rękę Mołotowowi, kierował się zdrowym rozsądkiem? Pozostawiam to waszej ocenie „patrioci”. PPS od zawsze mówił w tej kwestii jasno — imperialiści niemieccy, rosyjscy, czy amerykańscy, won!

Chciałbym, by to wciąż jeszcze budzące kontrowersje przedstawienie rzeczywistości takiej, jaką jest, wybrzmiało — mamy do czynienia z jasnym powrotem faszystowskiej retoryki do przestrzeni publicznej, wspieranej przez bogatych tego świata w ramach systemu o wdzięcznej nazwie „kapitalizm”. Jest na to wiele innych dowodów, wystarczy się rozejrzeć i zastanowić czemu, gdy czytamy aktualności w internecie czy prasie, robi się nam nagle jakoś mniej pogodnie.

Dziś wiemy już, że Zełeński przyjmie w jakiejś formie wywłaszczeniową propozycję administracji Stanów Zjednoczonych. Propozycję, za którą zapłacą swoim dobrobytem, niezależnością i ciężką pracą obywatele Ukrainy — zwykli pracownicy, nie politycy czy generałowie wysokiego szczebla. Tym, czego wielu zdaje się tu nie dostrzegać, jest fakt, że Trump nie jest w swych działaniach szalony czy krótkowzroczny, tylko niepokojąco przebiegły. Z pełną premedytacją osiągnął, lub niebawem osiągnie na tej wojnie wszystko, czego chciał:

  1. znaczne ocieplenie stosunków z Rosją —wojna z nimi bywa kosztowna;
  2. lukratywny deal wywłaszczeniowy USA-Ukraina (słynne już 50% metali ziem rzadkich, potrzebnych w produkcji m.in. mikroprocesorów, które Trump chce wytwarzać w USA, by konkurować z Chinami);
  3. legendę „”tego, który zakończył pierwszą wojnę w Europie od prawie 3 dekad”” (licząc od wojny w Bośni i Hercegowinie w 1995 roku);
  4. podważył autorytet przywódców Europy, jednoznacznie zmobilizował Europejczyków do powątpiewania w niezniszczalność NATO tak, by w dalszej perspektywie przerzucić znaczne koszty zbrojeniówki na UE. Jednocześnie przypominam, że w kwestii zbrojeń to dalej USA trzyma wszelkie karty i know-how, więc w ten sposób Trump utrzyma zyski z kompleksu militarno-przemysłowego, tak ważnego od zawsze dla gospodarki USA, na długie lata po zakończeniu wojny w Ukrainie.

Patrząc na to wszystko, nie wiem, czy słysząc w mediach o „szaleństwie Trumpa” i jego „pysznej zarozumiałości” bardziej śmiać się, czy płakać. Wiem jednak, że ani to, ani to nic nikomu nie da. Ważne jest, jak my jako Europa się do tego ustosunkujemy. Nie było lepszego momentu na to, by obudzić się z amerykańskiego snu i zdać sobie sprawę, dokąd prowadzi ciągłe skupienie na zyskach i giełdowych słupkach. To czas by budować realną europejską alternatywę wobec Stanów. Jeśli po tym, co się w ostatnim czasie wydarzyło, tak jak Wolodymyr Zełeński zawierzymy się dalej Stanom i przejdziemy nad wszystkim do porządku dziennego, stwierdzając, że lekkie zwiększenie wydatków na zbrojenia w ramach NATO wystarczy do zapewnienia suwerenności Europy, to zasługujemy na to, co nas potem spotka. W perspektywie kilkunastu do kilkudziesięciu lat, gdy „duzi gracze” stawiający na samodzielność zdecydują się podzielić Europę między swoje strefy wpływów, będziemy tak samo bezradni. Przypominam, że my, Polacy, dzielimy granice z Rosją. Wzrost faszyzmu na świecie zwiastuje jednoznacznie wzrost drugiej głowy hydry — imperializmu.

Podczas gdy w żyłach kapitalizmu płynie odrażający brunatny fetor pokażmy, że w nas, w ludziach, w pracownikach i pracowniczkach Europy i świata płynie czerwona, zdrowa krew. Nic tak dobrze nie przeciwdziała faszystowskiemu popędowi władzy zgniłych watażków, jak antyfaszystowskie, socjalistyczne i solidarne postawienie granicy. Kapitalistom zarabiającym krocie na cierpieniu zwykłego człowieka trzeba jasno je stawiać.

Faszyzm nie przejdzie — w Polsce, w Europie, w Rosji, Stanach i na całym świecie! Ale tylko jeśli my, zwykli ludzie, wydamy taki osąd wobec zepsutego systemu niesprawiedliwości. A to nie obejdzie się bez zaangażowania w walkę o swoje prawa. Pracownicy zjednoczeni są jednak niezwyciężoną siłą zdolną obalać imperia, jak i budować nową, lepszą, współdzieloną przyszłość. Jak mówi tekst hymnu PPS, Czerwony Sztandar – „a kolor jego jest czerwony, bo na nim robotnicza krew! Bo na nim robotnicza krew!” I nasza w tym głowa, by nie dopuścić do ponownego rozlewu tej bohaterskiej krwi, 120 lat po rewolucji 1905 roku, która wstrząsnęła caratem i pozwoliła wyśliznąć się nam, Polakom, z żelaznego uścisku mocarstw rozbiorowych. Niepodległa nikomu Polska i Europa może dalej istnieć tylko w ramach sojuszu narodów wyzwolonych z błędnego koła przemocy, którą napędza kapitalizm. Inaczej skazujemy się sami na powtórkę z historii XX wieku.

Poznaj socjalistów!

PPS jest najstarszą partią polityczną w Polsce. Poznaj nasze dążenia i cele: działania parlamentarne, manifestacje i nie tylko. Od 1892 roku do dziś.

Przewiń do góry