4 czerwca, w kolejną rocznicę częściowo wolnych wyborów, ulicami Warszawy przeszedł przedwyborczy wiec Donalda Tuska. Równolegle do niego odbywała się kontrmanifestacja, w której wziąłem udział. Podczas gdy politycy Platformy Obywatelskiej uśmiechali się z wielkiej sceny, zwykli ludzie protestowali przeciwko temu, co dzieje się na granicy.
„Żaden człowiek nie jest nielegalny” – skandowali uczestnicy kontry, którzy nie bali się zaprotestować m.in. przeciwko nieludzkim push-backom, odbywającym się na polskiej granicy. Mimo odsunięcia prawicowego rządu PiS od władzy, sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest niezmienna. Cały czas umierają ludzie, nielegalne push-backi nadal trwają, a teraz Platforma Obywatelska i PSL próbują przywrócić PiSowską przygraniczną strefę buforową, która uniemożliwi aktywność organizacjom humanitarnym oraz relacjonowanie wydarzeń przedstawicielom mediów.
Według grupy Granica, od początku rządu doszło do ponad 1770 wywózek. Za rządów premiera Tuska 25 osób zaginęło, a 5 zmarło. Mimo zmiany władzy na rzekomo bardziej europejską i humanitarną, ludzie nadal umierają. Czy ich winą jest to, że zostali wykorzystani przez władze białoruskie? Mur na granicy dzisiaj ściśle związany jest z ludzką krzywdą. Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi politycy Koalicji Obywatelskiej to rozumieli. Czemu więc teraz się zmienili? Dlaczego teraz na tę krzywdę próbują zamykać oczy?
Nie godzę się na to i w pełni wspieram inicjatywy, które przypomną politykom o tym, o czym jeszcze nie dawno sami głośno mówili, atakując prawicowy rząd PiS. Trzeba pokazać Koalicji Obywatelskiej, która jest największą siłą w Koalicji 15 Października, żeby się opamiętali i przypomnieli sobie o uniwersalnej wartości miłości do bliźniego. Zgodnie ze skandowanym przez aktywistów hasłem: „Żaden człowiek nie jest nielegalny”.