50 lat temu upadła demokracja w Chile

375753384_1067258888041962_7214461797539489328_n

Wczoraj, 11 września 2023, minęło 50 lat od haniebnych wydarzeń – zamachu stanu na legalny rząd i demokratycznie wybranego prezydenta Chile, Salvadora Allende.

Jako kandydat na prezydenta w wyborach 1964 roku z ramienia Chilijskiej Partii Socjalistycznej, Allende napotkał opozycję amerykańskiego rządu, który fundował kampanię jego przeciwnika. USA ubodła postulowana przez socjalistów nacjonalizacja fabryk miedzi, kontrolowanych właśnie przez Stany Zjednoczone.

W 1970 Allende startował ponownie. Tym razem mimo wysiłków rządu Richarda Nixona, by nie dopuścić socjalisty do władzy, udało mu się niewielką przewagą zwyciężyć z kontrkandydatami. Od września sprawował swój urząd w kraju.

Jednakże, rząd USA, przestraszony perspektywą demokratycznie wybranego prezydenta-socjalisty zagrażającego hegemonii imperium, fundował skrajną prawicę w kraju, w tym grupy dążące do zamachu stanu. Choć USA nigdy bezpośrednio nie zaatakowało Chile, znane są fakty o ogromnych transferach pieniężnych dla skrajnej prawicy, w tym tej powiązanej z przyszłym dyktatorem, prosto z CIA. Cały kraj był spolaryzowany, szczególnie, że wpływanie na politykę Chile przez Stany trwało już wiele lat – co dawało przewidywane przez doradcę Henrego Kissingera, efekty.

11 września 1973 roku, doszło do krwawego zamachu stanu. Allende, po wydaniu ostatniego orędzia do narodu, popełnił samobójstwo. To, co czekało potem Chilijczyków, to 17 lat brutalnej dyktatury, dziś chwalonego przez skrajną prawicę, generała Augusto Pinocheta – za którego rządów, szacunkowo, 3000 osób „zniknęło”, lub zostało zamordowanych, a nawet 38 000 zostało więźniami politycznymi. Uczelnie były zamykane. Partie polityczne zostały zdelegalizowane, a przeciwnicy dyktatury uwięzieni I prześladowani. Ogłoszono Stan Oblężenia Kraju. Nikt nie mógł czuć się bezpiecznym. Tymczasem rząd USA, z Kissingerem jako doradcą, udzielał otwartego poparcia reżimowi.

Ten cios w Amerykę Łacińską odbił się echem również w samych Stanach. Tłumy protestujących wyszły na ulice, by oprotestować naruszenia praw człowieka pod reżimem bezwzględnego zbrodniarza, trzymającego interesy USA w regionie. Nie zapomnimy o przewinach pinochetowskiego, faszystowskiego reżimu, nawet, gdy partia rządząca próbuje wybielać, „cywilizować” rządy dyktatorskie w polskiej podstawie programowej. Venceremos!

Aut. Krzysztof Maj

Dowiedz się więcej o PPS

Walczymy o lepszą Polskę dla nas wszystkich

Przewiń do góry