Politycy, jak kiedyś książęta i królowie, próbują zachować istniejący porządek społeczny. Jednym ze sposobów na to jest pojęcie klasy średniej. W dużym skrócie – politycy liberalni wmawiają nam, że jesteśmy bliżej bycia milionerami niż w rzeczywistości. To miłe kłamstwo, ale jednak kłamstwo.
Z socjalistycznego punktu widzenia mamy dwie klasy – pracowników (klasę niższą) i posiadaczy (klasę wyższą). Pracownicy są zatrudnieni przez posiadaczy w celu pomnażania ich majątku. Posiadacze są zmuszeni płacić pracownikom tyle, żeby mogli przeżyć i pracować dalej. Ewentualne podwyższenie standardów życia pracowników nigdy nie wychodzi od posiadaczy. Pracownicy sami wywalczają sobie lepsze warunki (jak strajkujący obecnie kolejarze w Anglii), albo robi to dla nich partia socjalistyczna (tak jak PPS wywalczył ośmiogodzinny dzień pracy czy legalność związków zawodowych w 1918 roku).
Klasy różnią się więc stosunkiem do środków produkcji, a więc sklepów, maszyn, fabryk, firm, przedsiębiorstw. Posiadacze mają na własność te środki produkcji, a pracownicy muszą sprzedawać swoją pracę posiadaczom, aby mieć za co żyć.
Gdzie tu miejsce dla klasy średniej? Klasa średnia to wynalazek stworzony przez ekonomistów i polityków liberalnych, zastępujący marksowski termin petite bourgeoisie, który określał właścicieli małych sklepów czy rzemieślników, nazywanych też małymi czy mniejszymi kapitalistami. Zwykle pracowali oni wspólnie z pracownikami, których zatrudniali. Ta grupa należała jednak do burżuazji z uwagi na własność środków produkcji jakimi były sklepy czy warsztaty.
Jak widzimy, przy takim binarnym podziale nie mamy problemu, aby przyporządkować poszczególne grupy czy jednostki do jednej z klas.
Sprawa komplikuje się jednak jeśli chcemy w sposób materialistyczny, a więc obiektywny, wyznaczyć kto należy do klasy średniej. Współcześnie nazywani są tak: właściciele małych biznesów, pracownicy wykwalifikowani, kamienicznicy, kapitaliści czerpiący zyski jedynie z pracy swoich pracowników, ale również ludzie, którzy po prostu nie przymierają głodem, a są zwykłymi pracownikami.
Powiedzieć więc, że ktoś należy do klasy średniej to jak nie powiedzieć nic o jego stosunku do reszty społeczeństwa. Przynależność do tej klasy jest więc albo deklaratywna albo narzucona z zewnątrz. Inaczej mówiąc – nie istnieje obiektywne, uniwersalne, materialne kryterium, dzięki któremu można przyporządkować kogoś do klasy średniej.
Jak pokazują badania ankietowe CBOS z 2020 roku, znakomita większość Polaków, bo aż 77%, identyfikuje się jako klasa średnia. W tym badaniu ciekawy jest również procent wskazań na klasę niższą, bo jedynie 16%, co nie może być zgodne z rzeczywistością. Zaskakująca jest też mały zbiór odpowiedzi „Trudno powiedzieć”, co pokazuje, że ankietowani są bardzo zdecydowani na temat swojej przynależności – to sukces propagandy na temat klasy średniej.
To badanie bynajmniej nie pokazuje, że w naszym kraju panuje dobrobyt i nie ma nierówności społecznych. Wskazuje jednak, że większość Polek i Polaków nie wie do jakiej klasy naprawdę należy. Wierzą oni jednak w propagandę polityków, która mówi, że “prawie wszyscy” należymy do klasy średniej. Rzeczywistość pokazuje jednak zupełnie co innego. Skąd to wiemy? Łatwo to zauważyć kiedy spojrzymy na medianę zarobków. Połowa Polaków zarabia mniej niż 4160 złotych brutto. Tak jak piszę wyżej, nie przesądza to o przynależności klasowej, ale sugeruje że za dużo osób identyfikuje się z klasą średnią.
Utrzymywanie w społecznej świadomości istnienia i przynależności do klasy średniej jest bardzo korzystna dla polityków opowiadających się za kapitalizmem i ich mocodawców, a więc banków i korporacji. Pomaga utrzymać w ryzach społeczeństwo poprzez zmianę tematu – z walki klasowej między posiadaczami a pracownikami na walkę klasy średniej z klasą niższą określaną często jako roszczeniową, pasożytniczą czy wykazującą patologiczne zachowania społeczne. Problem polega jednak na tym, że większość uznających się za klasę średnią należy do klasy niższej! Posiadają więc wspólne z nią interesy, a zarazem interesy sprzeczne z klasą wyższą. Są oni jednak uznawani za klasę średnią tylko z uwagi na np. brak potrzeby korzystania ze świadczeń socjalnych, posiadanie własnościowego mieszkania, nieco większy rozporządzalny dochód czy kapitał kulturowy.
Nie dajmy się omamić. Rozpatrujmy swoją przynależność klasową w sposób materialistyczny – względem własności środków produkcji, wykonywanej przez nas pracy. Daje nam to wyraźniejszy obraz społeczeństwa i większe możliwości organizacji wewnątrz niego, a zarazem walki o nasze interesy. Obowiązkiem socjalistów jest demaskowanie tej propagandy.