Maski opadły. Politycy z Nowogrodzkiej utuczeni ciepłymi posadkami, premiami i pensjami, drapią się po głowach. „Jak dalej udawać ugrupowanie stojące po stronie zwykłych ludzi”? Dramat naczelniczki poczty z Pacanowa zwolnionej przez Jaśnie-Pana-Ministra i szybka interwencja Jarosława Kaczyńskiego pokazują jasno — PiS stąpa po cienkim lodzie.
Antypracowniczy charakter rządu obnażają afery i kolesiostwo. Mimo że PiS wydaje na marketing grube miliony, wszyscy widzą, że ich politycy kradną ile mogą. Zwykłym Polkom i Polakom, 99% naszego społeczeństwa, ostają się ledwie ochłapy. Jak to jest, że spółki państwowe takie jak Orlen odnotowują rekordowe zyski, ale korzystają na tym jedynie „mierni ale wierni” zatrudnieni w zarządzie za grube miliony?
W miarę jak rosną nierówności, sytuacja jest coraz bardziej widoczna. Zysk netto PKN Orlen wyniósł w pierwszym kwartale bieżącego roku 2,85 mld zł. W Norwegii to oznaczałoby 2,85 mld zł więcej dla emerytów — zyski z ropy idą tam na poczet państwowego funduszu emerytalnego. A u nas? Trudno się dowiedzieć, skoro posłowie chcący skontrolować Orlen są odsyłani do… skrzynki emailowej zarządu. Można się tylko domyślać, że kiedy za rok lub dwa usłyszymy o kolejnym pałacyku prezesa Obajtka, będziemy wiedzieli, dokąd popłynęły pieniądze Polaków.
Antypracowniczość prawicy staje się coraz bardziej widoczna dla ludzi którzy głosują na PiS. Stąd bierze się panika Jarosława Kaczyńskiego przy każdej kolejnej aferze związanej z korupcją działaczy. On wie, że ma wśród wyborców liczną grupę ludzi ubogich o lewicowych przekonaniach gospodarczych.
Rządzący boją się, że obywatele otworzą oczy i powiedzą „sprawdzam”. I rozliczą PiS z niewypełnionych propracowniczych obietnic: likwidacji śmieciówek, podniesienia płacy minimalnej, pensji na poziomie Niemiec itd. Przykładów kłamstw obozu rządzącego są tysiące — dokładnie tyle tysięcy, ile wynosi miesięczna pensja partyjniaka w zarządzie spółki państwowej.