To, że okupacja niemiecka w Warszawie dotknie strasznie ludność żydowską najpewniej dobrze wiedział Szmul Zygelbojm działacz związkowy i polityczny z ramienia PPS z Łodzi. Udała się jemu ucieczka do Warszawy i zaczął szybko organizować na skalę biednej lewicy samopomoc dla ludności żydowskiej. W opinii naszego środowiska PPS po 1990 roku nie miał złudzeń co do polityki hitlerowskiej w stosunku do Żydów na przykładzie wiadomości prawdopodobnie dochodzących do niego jeszcze sprzed wojny z Niemiec. Jak twierdził tow. Władysław Jagiełło na zebraniach koła PPS Żoliborz to miał duże problemy z własnym środowiskiem upierających się przy doświadczeniach z Niemcami z I-szej wojny światowej. Były to w czasie I- wojny dla Żydów represje tylko ekonomiczne. Niemniej mogliśmy domniemać, że dotarł do członków Okręgu Warszawskiego PPS na ulicy Długiej.
Tam też mieścił się Związek Zawodowy ( Chrześcijański) Mistrzów i Hurtowników Szewskich im. Jana Kilińskiego. To był dobrze zorganizowany związek zawodowy skoro w 1919/20 wystawił za własne pieniądze batalion im. Jana Kilińskiego dla ochrony Okręgu PSS przed podobnymi siłami gen. Hallera.
A niedługo ten batalion uczestniczył w bitwie warszawskiej pod Radzyminem. Dlatego późną jesienią 1939 roku trzy stworzyły okręgowe władze PPS szkieletowe bataliony w oparciu o ruch związkowy za ich własne pieniądze. Były to baony : kolejowy, pocztowy (łączności) i im. Jana Kilińskiego. W wyniku
dyskusji historycznej wiemy, że w swoich branżach na prośbę S. Zygielbojmowi zaoferowano pomoc w przerzucie i zalegalizowaniu „dokumentowym” żydowskich działaczy związkowych zagrożonych koniecznością przenosin do getta. Warunkiem jak to sformułował tow. prof. Krzysztof Dunin – Wasowicz - był nie semicki ( ale sefardyjski ) wygląd młodych mężczyzn i jakaś znajomość języka polskiego. Związek zawodowy kolejarzy wystawiał na te fałszywe dokumenty prawie pewne skierowania do prac kolejowych celem przejścia przez ewentualną kontrolę. Współpracujące związki kolejarzy i szewców organizowały przerzut głównie na wschód i południe i zatrudnienie w miejscach gdzie czeladnicy nie wrócili z wojny. Wiem, że też zatrudniano ich jako parobków w odległych gospodarstwach bo Ilość chętnych z wiosną 1940 roku przerastała możliwości PPS a ucieczki przez „zieloną” granicę do ZSRR już były niemożliwe. I tu pomoc wykazali ludowcy z Mazowsza a konkretniej znany przypadek z gminy Sadowne z grupa wokół znanej rodzina Wycechów. Za zasługi jako działacz - Czesław Wycech - minister oświaty rządu podziemnego i potem znany w PRL polityk ZSL ma pomnik w Sadownym. Otóż „kongresowi” ludowcy to było PSL „Wyzwolenie” mające bohaterską przeszłość podobnie jak PPS - łącznie z zsyłkami na Syberię w rewolucji 1904- 1907 roku. Z naszą partią była ona przez to połączona w II RP wieloma węzłami współpracy. Był też wątek z kościoła tego na pl. Grzybowski - z jego znanym księdzem Godlewskim jako pokłosie „porozumienia” mojego dziadka w 1923 roku w sprawie wpisania na chrzcie pierwszego imienia z poza katalogu świętych . To wskazuje, jaka była pewność wzajemna co do osób współpracujących w podlegającej drakońskim prawom okupanta polskiej konspiracji. Ta Pre – Żegota w końcu nie wytrzymywała samodzielnie finansowo a i zamknięcia getta murem powodowało ostrzejsze kontrole gestapo.
W końcu gestapo zaczęło coś miarkować i pojawiło się u dziadka na przeszukaniu. Całe szczęście, że tłumaczka widocznie z okolicznych folksdojczów w zamian za „obstalowanie” darmowe dobrych butów orientując się widocznie , że jest spalona przed konspiracją wskazała karę - dostarczenie ich na policję w Wyszkowie. Z różnych dyskusji wiem, ze podobne akcja miały miejsce na kierunku Siedlec , Garwolina i Radomia. Takie historie zadają kłam tezom niechętnych nam publicystów , że akcja pomocy Żydom zaczęła się dopiero od pieniędzy od rządu londyńskiego na „Żegotę”
W miarę okupacji po 1941 roku w Sadownem zdarzyło się zastrzelenie przez Niemców trzyosobowej rodziny Lubkiewiczów – właścicieli piekarni za podanie chleba Żydówce złapanej w drodze powrotnej do kryjówki w lesie Puszczy Kamienieckiej. Rodzina ta jest ujęta w wykazie Yad Vashem. Dalsza krewna w ramach polowania gestapo na brata jej męża - kursującego na fałszywych papierach - redaktora przedwojennego „Robotnika” po aresztowaniu - zdołała uciec z transportu z ciężarówki do lasu. Mimo postrzelenia - dostała w konspiracji pomoc szpitalną i przeżyła okupację. „Żegota” została powołana jako dzieło PPS w ramach Polskiego Państwa Podziemnego. Dla nas jej twarzą są towarzys e L. Grobelny i I. Sendlerowa ale też jako pisarka katolicka w II RP - Z. Kossak – Szczucka.
W 1945 roku to wszystko nie było ważne bo bliski krewny ministra Wycecha został aresztowany głównie za odznaczenia przed wojną za POW i wojnę 1920 roku i dostał wyrok śmierci. Czesław Wycech go od tego wybronił. Dziadek znający jednak „obwinionego” też z POW - wyprowadził się w 1945 r. na Ziemie Zachodnie do Szczecina i wstąpił do ZZ ale „bezimiennego” . Zmarł w 1948 roku do końca dając datki na PPS i PSL . Tablica „Żegoty” została odsłonięta niedawno w III RP na ul Żurawiej 24.
Komisja Historyczna PPS – Ryszard Dzieniszewski