Jankesi wybrali swojego nowego prezydenta. Cała liberalna scena, aż zadrżała od peanów ku czci nowego prezydenta. Usłyszeliśmy wiele o “odbudowie amerykańskiej demokracji”, “różnorodności płciowej, rasowej, o tolerancji różnych orientacji seksualnych”. My jednak spójrzmy na to trzeźwym, socjalistycznym okiem.
❗Wiara w amerykańską demokrację jest złudna, dominują dwie partie: republikańska i demokratyczna. Establishment próbuje ukazać je, jako wielkie skłócone molochy, dzieląc tym amerykanów i odwracając ich uwagę od prawdziwego problemu, jakim jest sam system dwupartyjny i pogrążony w kryzysie kapitalizm. Brzmi znajomo? Sprawa wydaje się bliższa, gdy spojrzymy na poparcie wśród demokratów pomysłu administracji byłego prezydenta Trumpa, która zaproponowała “pakiety pomocowe dla gospodarki”, czyli podarowanie korporacjom setek miliardów dolarów, gdy w tym samym momencie pogrążone w kryzysie amerykańskie ulice tych pieniędzy potrzebują bardziej niż kiedykolwiek. Podobnie do polskiej partii rządzącej, która w trakcie największego kryzysu kapitalizmu od 1989 r. zaproponowała, by przyznać sobie podwyżki, na co bez większego zastanowienia zgodziła się “totalna opozycja”. Jak widać, kapitaliści mimo wmawianych przez nich samych różnic potrafią się zjednoczyć, gdy chodzi o ich interes.
Biden jako marionetka establishmentu nie ma zamiaru mu się przeciwstawić, gdyż to dzięki niemu udało mu się pokonać pozbawionego owego poparcia lewicowego kandydata sen. Berniego Sandersa. Zresztą, nie trzeba daleko szukać potwierdzenia.
Jeszcze niedawno zapowiedział, że zawetuje “Medicare For All” — plan senatora Sandersa, który zakłada powołanie państwowego systemu ubezpieczenia zdrowotnego gwarantującego każdemu Amerykaninowi kompleksową opiekę zdrowotną.
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, prezydentowi przyczepia się łatkę progresywisty, zarzut ten można szybko zdementować — Biden w 2006 zagłosował przeciw równości małżeńskiej. Tłumacząc to takimi słowami: “małżeństwo jest pomiędzy kobietą i mężczyzna, państwo powinno to respektować”. Podobnie zresztą wiceprezydentka Kamala Harris która jawi się w mediach głównego nurtu jako wielką sojuszniczkę LGBT. Pomija się jednak jej próby wstrzymania operacji korekty płci dwóm transpłciowym więźniom.
W temacie Kamali powinniśmy także wspomnieć o jej samo-określeniu jako “wzorowa glina”; wzorem dla niej była kryminalizacja rodziców wagarowiczów, co uderzało w nie-białe społeczności; czy jak podaje gal-dem jej heroiczna walka o wypuszczenie mniejszej ilości spokojnych oskarżonych z przepełnionych kalifornijskich więzień, sąd określił tłok w tamtych więzieniach jako „niekonstytucyjnie okrutna kara”.
Takie przykłady można mnożyć i mnożyć, niestety zapominamy wtedy o marionetkowym profilu każdego prezydenta USA. Oni nie mają własnych poglądów, ich poglądy są dyktowane przez kapitalistów-lobbystów, mogący wydawać nielimitowane sumy na poglądy im sprzyjające, przykładem jest działalność braci Koch, które sumy liczone w setkach milionów konsekwentnie wspierały skrajnie wolnorynkowe skrzydło w partii Republikańskiej — tzw. TEA Party na czele z Tedem Cruzem. Tak samo jest z Bidenem, który na przestrzeni lat zmieniał poglądy, by dopasowywać się do poparcia społeczeństwa, ale w gabinecie szedł pod dyktat dolara. Amerykanie nie potrzebują nowego prezydenta, Amerykanie potrzebują zmiany systemu ze zgniłego, kapitalistycznego na socjalistyczny.
Patryk Szynkowski
Organizacja Młodzieżowa PPS "Czerwona Młodzież"